Fucha
d a n e w y j a z d u
19.77 km
0.00 km teren
00:44 h
Pr.śr.:26.96 km/h
Pr.max:43.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Peugeot
Z rana zwykle jadę umiarkowanym tempem, dlatego że nie jem śniadania a po pracy gdy co nie co pojem, nadrabiam. Dziś było inaczej. ~3km od miejsca pracy wyprzedza mnie kolarz. Od razu zauważyłem szansę dla siebie i siadłem mu na kole. Tempo zajebiste przelotówka 38 - 40 km/h ! Gdzieś po kilometrze zorientował się, że jadę za nim to cisnął na pedały. Może se pomyślał ( ooo taki "niedzielny" rowerzysta a daje radę? Trzeba go zgubić... Niedzielny, bo jechałem w ciuchach roboczych.) Lekko mi odjechał, ale załączyła mi się sportowa ambicja i mimo braku animuszu cisnę mocno na pedały i utrzymuję się) Odwrócił się po raz drugi to mu krzyknąłem, że dobre tempo daje. Miłym gestem podziekował. Gdzieś 400 m od miejsca pracy mówi do mnie " No dawaj Twoja kolej" I zziajany ledwo wychodzę na zmianę by po chwili podziękować za wspólną jazdę i skręcić na parking.
Może jeszcze będzie okazja by się z kolesiem przejechać. Jak tempo, które miał towarzyszy mu przez wiekszość trasy którą robi to jest przekozak.
W drodze powrotnej doszedł mnie inny kolarz ( tym razem klubowicz z Tuliszkowa) ambicja jak zwykle się od razu zapaliła jak żarówka po wpadnięciu na genialny pomysł, ale nogi miałem z tyrane i odpuściłem. Za to dogoniłem kolegę z pracy i jechałem jego tempem za co był mi wdzięczny.
Muszę sobie zrobić kiedyś taki trening jazdy by czuć jak serducho wali i zobaczyć ile jestem w stanie wycisnąć...
Miałem po pracy się przejechać, ale masakrycznie wieje, buuuu