Konin - Powidz - Konin
d a n e w y j a z d u
112.52 km
1.50 km teren
04:58 h
Pr.śr.:22.66 km/h
Pr.max:42.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Mc Kenzie
1 czerwca chciałem jechać rowerem na lotnisko w Powidzu, ale znajomi również chcą obejrzeć z bliska sprzęt wojskowy to ustaliliśmy, że pojedziemy tam samochodem. Wobec tego ja odczuwając niedosyt postanowiłem tę trasę odbyć dzisiaj. Sprawdzałem prognozy przed wyjazdem i wiatr miał być słaby, ale coś im sie nie sprawdziło, bo jechało sie dosyć ciężko. W Budzisławiu przekonałem się jak bardzo pozory mogą mylić. Przez jezdnię chciał przebiec mały spłoszony pies. Szybko się cofnął gdy mnie zobaczył. Zawołałem do niego piszczotliwym tonem, a ten jak wściekły ruszył za mną! Może mu sie nie spodobało jak sie do niego zwróciłem ( Ziutek) Na jego nieszczęście szybko sie oddaliłem i po kilkunastu metrach zrezygnował z gonitwy.
Za Adamowem wyprzedził mnie koleś jadący na jakimś starym motorze. Korzystjąc z okazji przycisnąłem i usiadłem mu na kole. Później był długi podjazd to zrezygnowałem z tunelu na rzecz uzupełnienia płynów.
Ani sie obejrzałem i byłem już w Powidzu.
Tuż przed tym znakiem zauważyłem tajemnicze "kręgi" w zbożu. Czyżby przybysze z innej planety chceli zostawić jakąś informację? ;p
Na trasie nie brakowało szaleńców, którzy za wszelką cenę chcą być przede mną. Mimo, że z naprzeciwka jechał samochód, koleś z Volvo grzał ponad 100 i fuksem się zmieścił, aż nim zabujało. Później (być może) poniosła mnie wyobraźnia. Otóź z na przeciwka jechał TIR, który nie posiadał reflektora i miał wyłamaną atrapę. Pierwsza myśl jaka przeszła mi przez głowę to, że potrącił jakiegoś rowerzystę i zwiał...
W Powidzu odpocząłem sobie na rynku.
Zjadłem dwie kanapki, ale nie sam. Przyszły do mnie dwa psy. Podzieliłem się tym co miałem po czym ruszyłem , a one za mną. Zgubiłem je nad jeziorem.
W drodze powrotnej wstąpiłem posiedzieć nad jeziorem w Trębach Starych.
Przed Kleczewem dogoniłem traktor i przez kilka kilometrów jechałem tuż za nim. Szkoda, że później skręcił, bo się tak fajnie jechało.
Podsumuwując:
- wyjechałem o 10.30, wróciłem o 17.30
-zjadłem 3 kanapki i 2 banany, a wypiłem pół litra wody i jogurt pitny,
-no i jestem zadowolony z wyniku, a mianowicie z średniej, bo w zeszłym roku przejechanie 100 km zajęło mi wiele więcej czasu.
komentarze