Do Lubstowa.
d a n e w y j a z d u
54.56 km
2.00 km teren
03:16 h
Pr.śr.:16.70 km/h
Pr.max:38.00 km/h
Temperatura:3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Twardziel
Dziś nie miałem zajęć w szkole, więc można było wyjść na rower. Postanowiłem pojechać do Lubstowa. Z początku pogoda mnie zniechęciła, bo miałem tzw. wmordewind. W głowie pojawiały się myśli "a może zawrócić? To nie ma sensu..." Nic bardziej mylnego, szybko się opamiętałem i ciąłem dalej. Okoliczne wioski witały mnie na przemian: raz szczekaniem psów, innym razem "zapachem" obornika.
W oddali widać już wał pokopalniany.
Dojechałem do takiej o to konstrukcji. Dalsza droga prowadziła na teren kopalni. Wybiorę się tam kiedy indziej. Dziś jeszcze zamierzałem jechać w odwiedziny do siostry i szwagra. Siłą rzeczy po drodze wpadłem też do cioci Basi ;)
W drodze powrotnej znów było widać Bazylikę. O to dwa kadry
Po drodze w przydrożnym lasku takie o to drzewko powalone leżało.
Na 35 kilometrze zacząłem odczuwać głód. Na szczęście za 7 km będę u rodzinki to się posilę. Wpadłem pierw do ciotki na herbatke. Chwilę pogaworzyłem z nią i Madzią, po czym ruszyłem do siorki. Akurat szwagier robił remonty i musiałem mu pomóc nosić różne graty. Po zrobionej robocie wypiłem dwie herbatki, zjadłem pare kanapek i ruszyłem w drogę powrotną. Posiedział bym jeszcze, ale zaczął się robić zmierzch, a ja jak zwykle bez świateł.
Nie nie, to nie ja wjechałem w barierkę ;) Ktoś miał pecha.
komentarze
Widok na bazylikę to z którego miejsca? Bo w sumie patrząc na nią z Lubstówka również wydaje się być blisko, a to jednak 10km prawie.
A co to za bazylika?