timo1990 prowadzi tutaj blog rowerowy

Zdobycie masztu radiowego w Żółwincu.

  d a n e    w y j a z d u 50.80 km 5.00 km teren 03:14 h Pr.śr.:15.71 km/h Pr.max:30.20 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Poniedziałek, 8 marca 2010 | dodano: 08.03.2010

Planowałem odwiedzić to miejsce jakiś czas temu tylko nie wiedziałem kiedy się wybrać. Los chciał, że wracając ze szkoły spotkałem w autobusie Dejwa, który bez wahania się zgodził. Pojechaliśmy sobie przez Licheń. Nasze tempo było spokojne, jechaliśmy po mału, gdyż co chwila zsiadaliśmy z rowerów by zrobić jakieś ciekawe zdjęcie. Na Wygodzie pod ostrzał poszedł okoliczny lasek i linia wysokiego napięcia;) Jeziorko, na którym latem zdarza mi się kąpać zimą nie wyglądało tak okazale.



Oto mój dzielny byk.



Po sesji w lasku trzeba było wsiąść i dalej pedałować. W oddali już widać tego giganta.



W Ślesinie wydawało nam się, że jesteśmy już nieopodal masztu. Rzeczywistość była jednak inna. Pojechaliśmy na Głębockie, ale ta droga na nasze nieszczęście nie prowadziła do 320 metrowego giganta. Trzeba było się zawrócić i pojechać już właściwą drogą. Tym razem trafiliśmy bez żadnych przeszkód.



W Pizie mają krzywą wieżę. My mamy krzywy maszt ;)



Na naszych zegarkach dochodziła godzina piąta. Oznaczało to jedno - zachód Słońca był tuż tuż. W żołądkach zaczęła świecić pustka, a do domu jeszcze kawałek drogi. Wpadłem na pomysł by odwiedzić brata. Postanowiłem go uprzedzić telefonicznie, lecz telefon odmówił posłuszeństwa- padła bateria. No to trzeba było jechać z myślą, że zastniemy go w domu. Tym razem szczęście się do nas uśmiechnęło. Spotkałem go z jego żoną jak wyjeżdżali ze sklepu.
Wypiliśmy herbatkę, zjedliśmy po kanapce, po czym ruszyliśmy w drogę powrotną. Nie napawało nas to optymizmem, bo nie mieliśmy świateł prócz kulawo działającego dynama w rowerze Dejwa. Trzeba było jechać bocznymi drogami ( praktycznie bez lamp przy drodze) W pewnym momencie przebiegł nam drogę lis ( ciemno było, ale sylwetka odpowiadała gabarytom lisa) Zrobiło się niemal jak w mrocznej scenie z horroru. Człowiekowi się zaraz zmysły wyostrzyły, ale już dalej pobrneliśmy bez żadnych ekscesów. Na liczniku dokładnie 50 km 800m. A ogólnym dystansie 123km 900m.




komentarze
sebekfireman
| 11:14 wtorek, 9 marca 2010 | linkuj To jest taki betonowy kanał z taką jakby wyskocznią do jeziora i jak widziałem na zdjęciach to fajnie to wygląda jak akurat jest zrzut wody - ja niestety zawsze trafiałem na pustkę w kanale.
timo1990
| 07:57 wtorek, 9 marca 2010 | linkuj k4r3l w sumie dobrze to rozkminiłeś :P te drzewa nad nim dopełniają dzieła;]
timo1990
| 07:55 wtorek, 9 marca 2010 | linkuj Sebek może byłem, a nawet nie wiedziałem, że to to;) Przejeżdżałem za to koło "wodospadu" bynajmniej tak to tam nazywają.
sebekfireman
| 07:11 wtorek, 9 marca 2010 | linkuj A trafiłeś kiedyś na zrzut wody z elektrowni do Jeziora Ślesińskiego?
Ten maszt przy dobrej pogodzie widać odemnie z okna jak mruga.
k4r3l
| 06:30 wtorek, 9 marca 2010 | linkuj ale wysokie ustrojstwo! a rower na drugim zdjęciu przypomina mi pochylającego się nad obiektywem żubra :D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa acydz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy timo1990.bikestats.pl